Matki doradzają swoim córkom i z upływem lat zyskują też wyjątkową zdolność do zostania ich najbliższymi przyjaciółkami. Jedna z mam, pielęgniarka i blogerka Jorrie Varney, chce czegoś zupełnie odwrotnego. Przeczytajcie list, który dedykowała swojej córce: "Do mojej córki: czekałam na Ciebie. Odkąd byłam małą
List córki do rodziców list dla rodziców. W niniejszym liście do rodzin pojawiają się dwa pojęcia, które są sobie bliskie, ale nie tożsame. Najpierw odsunęłaś się delikatnie, kiedy próbowałam cię drodzy rodzice, przeczuwając, że nie uda jej się wygrać z chorobą, napisała do rodziców.
Koc kopertowy, wiadomość pocztowa, list z pieczątką flanelową, list od mamy do córki. Ten super miękki koc listu flaneli jest przeznaczony do osobistego prezentu od mamy. Celem tego kocu jest nie tylko przynieść ciepło, ale także poczucie uśmiechu, odwagi i miłości. Najlepszy prezent dla córki z mojej mamy.
Ale żeby móc budować samodzielne życie, na własnych – a nie mamy – zasadach, musi się od tej matki prędzej czy później odciąć, czyli ją zakwestionować. Jeśli do tego nie dojdzie, to dziecko może tkwić w toksycznej, symbiotycznej relacji z matką do późnej dorosłości, a w skrajnych przypadkach – nawet do końca życia.
Zostaw komentarz/Życzenia urodzinowe/ PrzezTen165+ głębokich wiadomości miłosnych dla niejWłącz JavaScript165+ głębokich wiadomości miłosnych dla niejZastanawiasz się, jak napisać list do mamy od córki na urodziny? Trafiłeś we właściwe miejsce! Oto lista niesamowitych i pięknych ręcznie zbieranych S
jelaskan perbedaan politik luar negeri dan politik internasional. Wsunęła stopy w buty i poleciała nosem prosto w dywan. – Mamo! Są złączone, złączone, złą…… – rozpacz razy milion. Wybiegłam jak z kadru słabej komedii, z nożyczkami w jednej ręce, tuszem w drugiej. Przecięłam żyłkę, zamieszałam owsiankę, po drodze zgarnęłam rysunki pająków. Czy ja to powinnam komuś pokazać, w pakiecie z dziełami pt. “umarłe syreny” i “uwięziona lokomotywa”? Wyszłyśmy na rześkie słońce, ona skacząc w uwolnionych butach, ja z szumem głowy jak po winie (noc za krótka, książka za dobra) i niedomalowanym okiem (co ujawniło mi wsteczne lusterko kilka przecznic za późno, by zawracać). Potem, na poczcie, odwracam się i wpadam prosto na kobietę. – O mój Boże, w ciąży…! Nie zauważyłam! Jak pięknie pani wygląda! – mogłabym to kupić, gdybym nie miała lusterka wstecznego w aucie i dużego, brutalnie szczerego, w łazience. – Na kiedy termin? Nie no, pięknie! To takie ekscytujące. A płeć, wiadomo jaka? – Dziewczynka i… – Dziewczynka! Cuuuudownie. Mała księżniczka, te kokardki, ubranka…! Ach ach. Pewnie, a dziewczynka to zawsze spokojniejsza, grzeczniejsza, nie to co łobuzy, chłopaki. – …i chłopak. – dokończyłam z szerokim uśmiechem i pomysłem na tekst. Adresat: NADIA i SARA. Nadawca: MAMA. Mała, wiesz, że jest takie coś jak Dziewczyńska Droga? Nie; nie sądzę, że to było na geografii. Zresztą – nie lubiłam. Znielubiłam podwójnie, gdy nauczycielka zabrała mi książkę, którą czytałam pod stołem i słuchawki, w których płynęła Nirvana Live&Loud. W przerwie monologu o jakiś cieśninach wypadły głośne brawa. Sprawa się wydała, sprytna kryjówka z długich włosów też. Dziewczyńska Droga to różowy szlak. Nadziany drogowskazami. Nakazami, ostrzeżeniami, a nawet, bezczelnie, STOPami. Bezpieczny i łagodny. Śmiech lata po nim jak świetliki, co krok spotkasz tam towarzyszki. Atmosfera jest lekka jak puszki dmuchawców. Czy to deszcz, czy słońce, droga błyszczy. Mówisz, że brzmi bosko? Mówisz, że chcesz tam iść, jeszcze dziś? A ja Ci mówię, że jasne, ale…możesz też zejść z tego szlaku. Heh, już widzę tę Twoją zaskoczoną minkę. Idź w bok, trochę na dziko, póki wiesz, że się kompletnie nie gubisz. Skręć gdzieś w drzewny labirynt i odwagi: zatniesz się nieraz, a gałęzie wywiercą Ci dziury w sukience. Znaków tu nie ma, a jeśli biwak, to na dziko. Włócz się lub biegnij tam, gdzie naprawdę oddychasz. Może lżej Ci na tamtej łagodnej drodze z dobrą mapą i lasem wskazówek? A może czujesz, że żyjesz, idąc na przełaj? Pytasz o znaki? Już Ci mówię. “Dziewczynka powinna się dobrze uczyć”. Daj szansę wszystkiemu, nie odpuszczaj. Ale jeśli w czymś możesz utonąć po uszy, bo uwielbiasz, a coś innego nie leży Ci kompletnie – wystarczy, jeśli to zaliczysz. Dobra we wszystkim? Dobra w niczym. Wybierz coś swojego i dopieszczaj, kibicuję. “Bądź rozsądną dziewczynką”. A bądź, póki rozsądek oznacza głowę na karku, a nie zero eksperymentowania… Dziewczynka powinna, dziewczyna powinna, kobieta powinna. Blabla. A Ty w każdej chwili możesz tupnąć, krzyknąć, zadrzeć sukienkę, zleźć z tego szlaku prosto w krzaki i odkrywać! Płeć nie ma koloru, a już na pewno nie różowego. Może zamiast księżniczką wolisz być wojowniczką? Nie musisz grzecznie siedzieć, jeśli coś w środku Cię rozsadza. Jeśli chłopiec niszczy Ci klockowy pałac, uprzedź, że zrujnujesz mu fortecę. Nie musisz ze śpiewem zmiatać kurzy. Możesz ze śpiewem majsterkować. Skoro kręci Cię karate, machnij ręką na ten balet. Nie chcesz być asystentką? Bądź szefową. Z asystentką, albo lepiej, z asystentem! Możesz iść na kebaba, zamiast ciumkać jogurt light. Spocić się, zamiast wiecznie błyszczeć. Krzyknąć, a nie zraniona płakać w kącie. Trzepać włosami na punkowym koncercie, zamiast wygładzać godzinami każde pasmo. Zamiast czekać, aż on się domyśli, mówić wprost, co miałaś na myśli. Możesz wybuchać jak wulkan, jeśli nie umiesz być gładką taflą jeziora. Idź Dziewczyńską Drogą lub na przełaj, Ty wybierasz, Ty, tylko Ty: dziewczynka, dziewczyna, kobieta. Rozważna i romantyczna? Odważna i romantyczna? Idź po swoje po swojemu. Mama :-*
Mama postanowiła napisać list do swojej córki. To, co w nim zostało zawarte sprawi że każdy z nas wzruszy się i doceni matczyną miłość. Moja kochana córeczko, W dniu, kiedy zdasz sobie sprawę, że powoli się starzeję, proszę Cię o dwie rzeczy: cierpliwość i wyrozumiałość. Spróbuj zrozumieć przez co muszę przejść. Kiedy będziemy ze sobą rozmawiać, a mi zdarzy się coś powtórzyć po raz kolejny to nie przerywaj mi mówiąc „Mówiłaś to przed chwilą”. Posłuchaj mnie cierpliwie tak, jak ja cierpliwie co noc czytałam Ci tę samą bajkę dopóki nie zasnęłaś. Kiedy widzisz, że nie mam ochoty wziąć kąpieli, to nie bądź na mnie zła. I proszę nie zawstydzaj mnie i nie rozkazuj. Być może nie pamiętasz, ale jak byłaś mała to także miewałaś dni, gdy kompletnie nie chciałaś się kąpać. Kiedy widzisz, że nie radzę sobie z nowymi technologiami, daj mi czas, abym mogła się tego nauczyć. Nie patrz na mnie z pogardą i nie przewracaj oczami. Przypomnij sobie, jak byłaś mała, a ja uczyłam Cię nowych rzeczy. Pokazałam Ci, jak jeść nożem i widelcem, jak się ładnie czesać i jak się zachowywać. Kiedy zauważysz, że się starzeję, proszę Cię o cierpliwość i wyrozumiałość. Postaraj się mnie zrozumieć. Jeśli podczas rozmowy nagle stracę wątek, daj mi chwilę, abym mogła sobie przypomnieć o czym mówiłam. A jeśli mi się to nie uda to nie bądź arogancka i porywcza. Musisz wiedzieć, że dla mnie najważniejszą rzeczą jest to, że mogę być blisko Ciebie. A kiedy moje stare nogi odmówią posłuszeństwa podczas spaceru, podaj mi swoją rękę tak jak kiedyś ja dawałam Ci swoją, gdy stawiałaś pierwsze kroki. Jeśli taki dzień nadejdzie, nie bądź proszę smutna. Bądź przy mnie do końca i spróbuj mnie zrozumieć. Zawsze będę wdzięczna za każdą wspólnie spędzoną chwilę. Z uśmiechem i wielką miłością w sercu chcę Ci powiedzieć: KOCHAM CIĘ CÓRECZKO! Nigdy nie zapominaj o tym, co zrobiła dla Ciebie Twoja Mama!
Home Książki Biografia, autobiografia, pamiętnik Listy do córki Zbiór listów, które Fitzgerald pisał do swojej córki gdy była nastolatką. Przekazany w listach światopogląd pisarza, odzwierciedla w pewnym stopniu sposób myślenia ówczesnych rodziców. Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni. Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie: • online • przelewem • kartą płatniczą • Blikiem • podczas odbioru W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę. papierowe ebook audiobook wszystkie formaty Sortuj: Książki autora Podobne książki Oceny Średnia ocen 6,7 / 10 33 ocen Twoja ocena 0 / 10 Cytaty Czasem jednak myślę, że próżniacy to oddzielna kategoria ludzi, których nie można uratować, nie można niczym przekonać - jedyny ich wkład w życie ludzkości to to, że zagrzeją miejsce przy wspólnym stole. Czasem jednak myślę, że próżniacy to oddzielna kategoria ludzi, których nie można uratować, nie można niczym przekonać - jedyny ich wkład w ... Rozwiń F. Scott Fitzgerald Listy do córki Zobacz więcej dodaj nowy cytat Więcej Powiązane treści
Są takie wesela, na których podziękowania dla rodziców są szczególne i kreatywne. Wiem, że nawet te niby pospolite płyną z głębi serca. Niektóre jednak szczególnie ujmują mnie za serce. Wymagają sporo przygotowań i widać, że dzieci są swoim rodzicom naprawdę wdzięczne. Że łączy ich szczególna więź. A ja pomyślałam sobie, że w dniu twojego święta, twojego ślubu (jeśli dane ci będzie się tak szczęśliwie zakochać) ja też chcę ci coś podarować. Dzisiaj zacznę pisać do ciebie list. Z głębi serca. Będę do niego co jakiś czas dopisywała rzeczy dla mnie szczególne. I takie, które z obserwacji ciebie, wydają się być szczególne również dla ciebie. Być może niektóre z nich zrozumiesz dopiero wtedy, kiedy sama zostaniesz mamą. Jeśli oczywiście takie będzie twoje marzenie. Bo bez względu na to, jakie będziesz mieć marzenia, oboje z tatą jesteśmy tutaj po to, żeby pomóc ci je spełniać. Ps. Tylko proszę, nie przysparzaj swojej biednej matki o zawał serca :) Na twoje narodziny czekali wszyscy, którzy cię kochają. I pewnie kiedyś jakiś przystojniak podziękuje nam, że przyszłaś na świat. Będzie to na pewno bardzo miłe, ale i trudne. Tak cię po prostu oddać komuś innemu. Więc wybierz mądrze, kochana córeczko. Nawet jeśli twoim marzeniem będzie blondyn z błękitnymi oczami, niech kocha cię tak, jak my rodzice cię kochamy. Bo chwila kiedy przyszłaś na świat nadała naszemu życiu sens, jakiego wcześniej nie doznaliśmy. Kiedy wszyscy przyglądali się tobie i zadawali pytania, do kogo jesteś podobna, my zawsze zgodnie odpowiadaliśmy, że do siebie. Odziedziczyłaś po nas wiele cech. Pewnie i tych dobrych i tych mniej chlubnych. W wielu gestach przypominasz swoich dziadków. Ale jedno jest pewne. Jesteś sobą. Ja już mogłam wybrać, kim w życiu chcę być. Być może teraz niektóre wybory byłyby inne. Może naprawdę zostałabym dentystką. Ale ty nie musisz być tym, kim ja chciałam być w młodości. Bądź sobą. Rozwijaj się w swoim tempie. Nie mamy z tatą żadnego ciśnienia, czy umiejętności, które nabywasz, są podobne do umiejętności, jakie mają twoi rówieśnicy. Nie bierzemy udziału w żadnym wyścigu, czy będziesz umiała to czy tamto. Czy będziesz nosiła modne ubrania. Czy będziesz jeździła na dodatkowe zajęcia i umiała śpiewać, tańczyć czy stać na głowie. Jesteśmy gotowi zawieźć cię gdzie tylko chcesz, jeśli i ty będziesz na to gotowa i będzie to twoim marzeniem, nie naszym. Córeczko, dziękuję ci za dzień, w którym przyszłaś na świat i za to, że nauczyłaś mnie tak wielu rzeczy. Dzięki tobie kocham jesień. Dzięki tobie mam okazję pracować nad cechami, o których istnieniu wcześniej nie wiedziałam. Dzięki tobie poznałam strach, który nie stacza ale motywuje. To dzięki tobie przypomniałam sobie moje ukochane piosenki Natalii Kukulskiej i wieczorami znowu bawię się przy nich jak dziecko. Dzięki tobie staram się nie oceniać innych ludzi, bo odkąd się pojawiłaś już nic nie jest czarne albo białe. Dziękuję ci za wrażliwość na zło i cierpienie innych ludzi. Za umiejętność niesienia im pomocy. Za twoje słodkie “mamusiu” kiedy tylko mnie zobaczysz. Za twój uśmiech, który sprawia, że słońce świeci nawet w deszczowy dzień. Za bieganie w kaloszach po kałużach. Za wszystkie laurki przyniesione z przedszkola. Nawet za ten bałagan, który tak mnie czasem wkurza, bo dzięki niemu wiem, że ten dom pełen jest ciebie. Kiedy się urodziłaś, twoja babcia powiedziała, żebym łapała jak najwięcej wspomnień, bo dzieci szybko rosną. Wtedy popatrzyłam na nią i zupełnie nie wiedziałam, o jakim “szybko” mówiła. Teraz już wiem. Dopiero co trzymałam cię w ramionach, a już za chwilę… Ten tekst bierze udział w konkursie Blog Roku 2015 w kategorii TEKST ROKU Coś podobnego?blog parentingowycicóreczkodniudostanieszdziękujęjak zrobic fajne przygotowania dla rodzicówkiedy córka wychodzi za mążkiedy dziecko się żeniktóryktóry dostaniesz w dniu ślubulistmamagerkamatczyna miłośćmiłość do córkimiłość do dzieckapodziękowania dla rodzicówpodziękowania w dniu ślubuślubślubu
"Każdy jeden raz lądujący na moim ciele odbierał mi stopniowo odwagę, łamał mojego ducha i zwiększał lęk przed światem. To nadwyrężyło moją asertywność i zdolność do stawiania granic. Do tego stopnia, że zostałam wykorzystana seksualnie. (…) Tak naprawdę winny jest tamten jeden mężczyzna, który mnie wykorzystał. No i Ty, bo wpajałaś mi bezwzględną uległość" - pisze córka w poruszającym liście do matki. To trzeba przeczytać!Tekst ukazał się w całości na facebookowym profilu Blog Ojciec. Jest to list nadesłany przez jedną z czytelniczek tego bloga: Droga Mamo, To ja, Twoja dwudziestopięcioletnia córka, ta najstarsza, ta ponoć idealna. Piszę, choć nigdy tego listu nie przeczytasz. Ty nie, ale może przeczytają go inne mamy, takie jak Ty. Zanim przejdziesz do dalszej lektury, chcę Ci powiedzieć, że kocham Cię, mamo. I zawsze będę… …mimo, że mnie złamałaś. Wychowywałaś mnie surowo, mamo. Pamiętam, że kilka razy oberwałam skórzanym pasem ojca za przewinienia, z których nawet nie miałam szansy się wytłumaczyć. Nie wiem, czy patrzyłaś, czy równo puchnie, jak zawsze w takich momentach zapowiadałaś. Pamiętam jednak, że każdy jeden raz lądujący na moim ciele odbierał mi stopniowo odwagę, łamał mojego ducha i zwiększał lęk przed światem. Pamiętam, jak słyszałam od Ciebie, że "co wolno wojewodzie, to nie tobie, smrodzie" albo że "ryby i dzieci głosu nie mają". Słowa te padały często, zwłaszcza, gdy nie umiałam poradzić sobie ze swoimi emocjami i krzyczałam lub płakałam. Nauczyłam się wtedy, że moje zdanie się nie liczy, że zawsze i bezwzględnie trzeba słuchać innych, bo przecież ja prawa do głosu nie mam. To nadwyrężyło moją asertywność i zdolność do stawiania granic. Do tego stopnia, że w wieku dwudziestu trzech lat zostałam wykorzystana seksualnie. Nie umiałam stawić dość zaciętego oporu, bo przecież zawsze uczono mnie, że należy ulegać. Nie wiesz o tym, mamo. Nikomu nie powiedziałam całej prawdy o tamtej nocy, ale wiąże się z nią mój ogromny strach przed zajściem w ciążę. Jak wiesz, kocham dzieci, lubię z nimi spędzać czas, dzieci dają mi poczucie bezpieczeństwa, ich świat jest dla mnie zrozumiały, ale boję się zajść w ciążę, mimo że ogromnie chciałabym mieć dzieci. Ten irracjonalny lęk, utrudniający mi jakąkolwiek aktywność seksualną sprawił, że niedawno odszedł ode mnie chłopak, już trzeci, bo nie sprostał ogromowi cienia, jaki mnie otacza. Nie winię go za to, tak naprawdę winny jest tamten jeden, który mnie wykorzystał. No i Ty, bo wpajałaś mi bezwzględną uległość. Jak wiesz, nigdy nie byłam taka jak Ty i tata. Wy - twardo stąpający po ziemi realiści, ja ciągle bujałam głową w chmurach, kochałam książki. Nawet sama pisałam. Już od szkoły podstawowej wygrywałam konkursy literackie, mam takich sukcesów na koncie dziesiątki. Niestety, nikt w rodzinie nie potrafił docenić, że jestem w tym naprawdę dobra. Zawsze liczyło się to, że nie byłam orłem z fizyki. Dziś kończę drugie studia, w tym jedne zagraniczne na jednej z najlepszych uczelni świata, posługuję się pięcioma językami obcymi, jeżdżę na konferencje naukowe, piszę artykuły, od niedawna nauczam… i zawsze wydaje mi się, że jestem beznadziejna w tym, co robię, nawet jeśli to, co robię, to moja miłość. Może gdybym była fizykiem, to byłabyś ze mnie bardziej dumna? To, czego mnie jeszcze nauczyłaś, mamo, to przekonanie, że wszyscy są ważniejsi ode mnie. Nigdy nie dawałaś wiary temu, co Ci mówiłam. Pamiętasz Natalkę, córkę Twojej przyjaciółki? Mieszkałyśmy w tej samej klatce. Do liceum chodziłyśmy do tej samej klasy. Natalka mnie gnębiła już od najmłodszych lat, ale nie potrafiłam się bronić. Często mnie biła, na podwórku zadzierała mi znienacka sukienkę do góry, potem, gdy zaczęłam dojrzewać, wyśmiewała moje piersi i biodra. Pewnego razu byliśmy na podwórku, Natalka chciała bawić się w coś innego niż wszyscy pozostali, chodziło o berka albo chowanego. Podjęliśmy demokratyczną decyzję, że najpierw pobawimy się w to, co chce większość grupy, a potem w drugą zabawę. Ale Natalki nigdy nie była zadowolona, gdy coś szło nie po jej myśli. Przybiegła do Ciebie, mamo, z płaczem i poskarżyła, że ją kopnęłam. Rzecz jasna: nie zrobiłam tego, ale uwierzyłaś obcemu dziecku, zamiast swojej córce. Ukarałaś mnie wtedy okrutnie, mimo że płakałam i powtarzałam, że przecież nigdy nikogo nie kopnęłam. I tak było niejednokrotnie, bo Natalka była świetną aktorką, umiała płakać na zawołanie, więc kto by wierzył stojącej z boku dziewczynce z zaciśniętymi zębami? Zaciśniętymi nie ze złości, ale aby się nie rozpłakać. W dodatku dziewczynce dużo brzydszej, chudej, z wystającymi kośćmi policzkowymi. Dziś Natalka jest mężatką, przed dwoma laty miesiącami urodziła syna. Ja idę przez życie sama, bo tak trudno mi komukolwiek zaufać. Kiedy przed kilkoma laty trafiłam do szpitala psychiatrycznego, cała rodzina okryła to wydarzenie całunem milczenia. Nigdy Wam nie powiedziałam, że w szpitalu psychiatrycznym było mi dobrze, nie bałam się pacjentów, nawet tych bardzo ciężko chorych. Być może pobyt za zamkniętymi drzwiami był najpiękniejszym okresem w moim życiu, mimo że nawet lekarze mnie wyśmiewali, no bo jak to, ktoś z tak zaskakująco wysokim ilorazem inteligencji i siedzi w psychiatryku, przecież to wystarczy wziąć się w garść! Nigdy nie wystarczyło po prostu wziąć się w garść. Nawet nie wiedziałaś, że na długo przed tym wydarzeniem chorowałam na anoreksję i bulimię, coś Wam się wydawało, ale nigdy tego nie potwierdziliście. Z choroby tej wyszłam sama, bo nawet psycholog mnie wtedy zignorował. Zawzięłam się, po raz kolejny mając świadomość, że jestem na tym świecie sama i jeśli sama sobie nie pomogę, to nikt mi nie pomoże. Kim dziś jestem, mamo? Jeśli zapytasz moich znajomych, powiedzą Ci, że jestem duszą towarzystwa, osobą o jasno określonych poglądach, taką, która idzie przez życie z podniesioną głową, głośno mówi, gdy coś jej się nie podoba, zawsze staje w obronie słabszych, jest dowcipna, a przy okazji szalenie inteligentna. Nikt nie wie, a mój psychiatra jedynie to podejrzewa, że zmagam się z potworną fobią społeczną, a cała ta maska to lęk przed uczuciem zażenowania, byciem wyśmianą, odrzuconą. Tak bardzo boję się doprowadzić do jakiejś wstydliwej sytuacji, powiedzieć coś nie tak, że czasem śni mi się to po nocach. Dlaczego? Bo ilekroć coś mi nie wyszło, to wyśmiewałaś mnie mamo, dziesiątki razy opowiadałaś znajomym i rodzinie (w dodatku w mojej obecności), jak to czy owo zrobiłam nie tak. Było mi wtedy tak okropnie wstyd, że to uczucie nigdy mnie nie opuszcza. Nigdy, mamo. Tak więc jestem duszą towarzystwa, skończyłam jedną z najlepszych uczelni na świecie, właśnie kończę drugą, mówię pięcioma językami obcymi… A przy okazji jestem dziewczyną, która została zgwałcona, która pewnie nigdy nie zostanie matką, która ma w sobie cień, pustkę i wstyd, która nie wierzy w siebie, która nie może znieść swojego odbicia w lustrze, która boi się wszystkiego, nawet przejścia przez ulicę, mimo że staje między psem a rosłym mężczyzną, który próbuje katować swojego pupila. Ale przede wszystkim jestem samotna, mimo że mam dziesiątki znajomych. Jest we mnie więcej sprzeczności niż mogłabym zliczyć, czuję się niespójna, rozedrgana wewnętrznie, wciąż się czegoś boję, przez co cierpię na chroniczną bezsenność, mam wadę serca, a moje nadwyrężone byłą anoreksją mięśnie są w opłakanym stanie, podobnie jak żołądek przez bulimię. A mimo to, gdy ktoś na mnie spojrzy, pomyśli: "ale ładna". Ale nie jestem ładna, na pewno nie wewnętrznie… Połamałaś mnie, mamo, a to, co zostało we mnie połamane, nie zrośnie się. Nie da się też tego skleić. Nie da się zaszyć. Wiem, co mówię, bo wbrew temu, co sądzisz, nie jestem osobą słabą. Ilekroć upadam, podnoszę się i próbuję stawiać kolejne kroki. Mimo nieustannie towarzyszących mi myśli samobójczych, nigdy nie podjęłam próby odebrania sobie życia. Pracuję nad sobą, bo choć wiem, że dziedzina, jaką jest psychologia rozwoju i osobowości, nie daje mi zbyt wielu szans na życiowy sukces, to wierzę, że jeszcze uda mi się być tym, kim chcę. Ale to, co we mnie popsułaś, popsute zostanie na zawsze. To jak posklejanie porcelanowej lalki - mimo, że zebrana do kupy, nigdy nie będzie taka sama, jak przed upadkiem. Wiedz jednak, mamo, że Cię kocham. Bo jesteś moją mamą. Wiem, że nie chciałaś nigdy zrobić mi krzywdy. Wiem, że wychowywałaś mnie najlepiej, jak umiałaś. Wiem też, że zawsze ciężko pracowałaś, bym miała pełny brzuch, czyste ubranie, bym mogła wyjechać na kolonie… Wiem, że po prostu nie wiedziałaś, że to, co robisz, może przynieść odwrotny skutek od zamierzonego. Nigdy nie byłaś złą mamą, nawet jeśli mnie złamałaś. Starałaś się, dlatego ja, już jako osoba dorosła, nauczyłam się z Tobą żartować, nauczyłam się mówić Ci więcej… Nigdy nie poznasz całej prawdy o mnie, ale cieszę się, że możemy pogadać o chłopakach i ciuchach. Albo o jakimś filmie. To niedużo, ale mnie to wystarcza. Chcę, żebyś wiedziała, że bardzo Cię kocham, mamo. Twoja złamana córka.
list do mamy od córki